Łukasz Schreiber poszedł obejrzeć “Barbie”. Polityk PiS-u oskarża bohaterkę o… aborcję
UWAGA, TEKST ZAWIERA SPOJLERY
Co ma wspólnego hit kinowy “Barbie” z polską sceną polityczną? Z pozoru niewiele, okazuje się jednak, że wszystko jest kwestią interpretacji. Co oczywiste – “Barbie” nie musi podobać się każdemu. Jeszcze bardziej oczywisty jest fakt, że film dużo mniej przypadnie do gustu osobom o kontrowersyjnych poglądach.
Zobacz też: “Barbie” zarobiła już miliard! To historyczny sukces
Ostatnio na seans “Barbie” wybrał się Łukasz Schreiber, minister w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, a prywatnie mąż Marianny Schreiber. Polityk pokusił się na krótką, ale treściwą recenzję produkcji.
Słuchajcie, byłem na najnowszym filmie Grety Gerwig, na “Barbie”. (…) To film, w którym w Barbielandzie rządzą kobiety, w którym mnóstwo ludzi jest nieszczęśliwych. (…) A na koniec główna bohaterka idzie zrobić aborcję. I cóż z tego filmu wynika? Wynikają wszystkie wady feminizmu.
Łukasz Schreiber
“Recenzja” spotkała się raczej z negatywnym odbiorem. Internauci zgodnie stwierdzili, że minister raczej zupełnie nie zrozumiał przekazu filmu i tego, w jaki sposób przedstawiono feminizm. Największą uwagę zwrócił jednak fragment o aborcji.
W końcowej scenie główna bohaterka udaje się do ginekologa. Tylko tyle i aż tyle – dlaczego więc Łukasz Schreiber zinterpretował to jako udanie się na aborcję? Czy dla polityka wizyta u ginekologa jest równoznaczna z koniecznością przerwania ciąży i nie wie, jak ważna jest choćby profilaktyka i jak dużo jest dolegliwości związanych z żeńskimi narządami rozrodczymi?
Panie Łukaszu, wbrew temu, co myśli pana partia, do ginekologa można pójść i nie przeprowadzić aborcji
– komentowali internauci.
Być może polityk powinien wybrać się do kina jeszcze raz – i tym razem obejrzeć nieco uważniej.
Komentarze